Przeciw sztabowcom wystąpiła nawet Jolanta Szczypińska. Oskarżyła ich o to, że uniemożliwili jej skuteczną walkę o euromandat, zakazując organizowania konferencji prasowych. "Taki zakaz faktycznie był, ale uratował dla nas mandat na Pomorzu" - mówi nam osoba z kierownictwa partii niewierząca w szanse Szczypińskiej. W obronie posłanki nie stanął nawet sam prezes. "Rozumiem emocje, ale czasem to jest wręcz zabawne" - skomentował.
>>> Ziobto na dywaniku u Kaczyńskiego
Ale zapytany, dlaczego wynik PiS nie był lepszy, oskarżył o to media. "Istnieje zręczna propaganda samego rządu, ale i nieustanne ataki nie tylko ze strony mediów zajmujących się polityką, ale i na przykład muzycznych, jak Radio ZET" - powiedział.
Dodał, że "nieustannie tam się dogryza PiS". "Mamy do czynienia z sytuacją, jaka miała miejsce tylko przed 1956 rokiem. To wówczas było tak, że na ludzi niesprzyjających władzy atak szedł ze strony prokuratury, ale i kabaretów. Potem to się powtórzyło w latach 90. przeciwko Porozumieniu Centrum, teraz PiS" - ciągnął Kaczyński na konferencji prasowej.
Wówczas dziennikarz Radia ZET poprosił go o podanie przykładów. Prezes znalazł tylko jeden. "Kiedyś wracałem z konferencji w Gdańsku, słuchałem zmontowanych wypowiedzi z Radia ZET i to były wypowiedzi po prostu niebywałe" - powiedział. Ale na tym nie przestał. "Zachowujecie się skandalicznie jako radio, które na najniższym możliwym poziomie wysługuje się pewnej partii. Ja bym się wstydził pracować w Radiu ZET" - pouczył. Gdy dziennikarz powiedział, że on się nie wstydzi, prezes odpowiedział: "Tym się różnimy. Zawsze w Polsce były dwie grupy: ta z AK i ta z innych środowisk".
>>> Ziobro poczuł siłę i zaatakował twarze PiS
Kilkakrotnie w czasie tej konferencji Kaczyński powtarzał, że sprawa ewentualnych rozliczeń w PiS jest zamknięta. "Na pewno dyskusji nie da się wyciszyć, bo to tych ludzi naprawdę boli. A słowa Ziobry ich zachęciły" - twierdzi jednak ważny poseł PiS z południa Polski.
Jak ustaliliśmy, posiedzenie komitetu politycznego partii, który w tym tygodniu miał podsumować wyniki wyborów i przebieg kampanii, zostało przeniesione na przyszły tydzień. "Dla wygaszenia emocji" - przyznaje jeden z jego członków. I dodaje, że prezes Kaczyński faktycznie nie zamierza już poruszać podczas tych obrad wątku Ziobry. "Ani jego zarzutów wobec spin doktorów, ani zarzutów, jakie sam ma do niego za przebieg tej kampanii"- mówi nasz rozmówca.
Co na to wszystko Zbigniew Ziobro? Rozmawiał już w cztery oczy z prezesem. Potem w TVN 24 wyjaśniał, że jego wypowiedź została... zmanipulowana przez media, by wywołać kryzys wewnątrz PiS. Odżegnywał się od próby dokonywania rozliczeń po kampanii. Tłumaczył, że poniedziałkowe zamieszanie wynikało z tego, że nie mógł zabrać głosu, by wszystko wyjaśnić."Bo byłem przez osiem godzin w prokuraturze" - powiedział.
>>> Prezes PiS: Niech Ziobro uczy się języka
Odrzucił też wszelkie zarzuty o przygotowywanie sobie gruntu pod stanowisko prezesa partii lub start w wyborach prezydenckich w 2010 roku. "Zależy mi, aby w przyszłych wyborach zwyciężył Lech Kaczyński, a PiS pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego odniosło sukces" - zapewniał.