Posłowie PJN podpiszą się pod wnioskiem SLD o wotum nieufności dla ministra finansów - zapowiedział też we wtorek wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz. Według niego Rostowski to minister, który "wygenerował rekordowy deficyt budżetowy".

Reklama

Politycy SLD zapowiadając złożenie w Sejmie wniosku o odwołanie Rostowskiego, argumentowali, że Polska zadłuża się w "sprinterskim tempie"; zarzucają też ministrowi finansów niekompetencję.

"Będziemy składać swoje podpisy pod wnioskiem o odwołanie ministra Rostowskiego. Jest to minister, który rujnuje portfele przyszłych emerytów, nie dokonał reform finansów publicznych adekwatnych do sytuacji, w jakiej się znalazł" - powiedział Poncyljusz na konferencji prasowej w Sejmie.

Jak dodał, "dedykuje" Rostowskiemu rządy Wielkiej Brytanii i Estonii, które "nie bały się podejmować nadzwyczajnych decyzji w sytuacji nadzwyczajnej". "Pan minister Rostowski cały czas uważa, że sytuacja jest nadzwyczajna, a jedynym pomysłem, jaki ma na ratowanie się w tej sytuacji, to zabieranie pieniędzy z kont emerytów i łatanie dziury budżetowej" - oświadczył Poncyljusz. Jak tłumaczył, to jeden z powodów, dla których PJN poprze wniosek o wotum nieufności wobec ministra finansów.

We wcześniejszej rozmowie z PAP wiceszef klubu PJN Jacek Tomczak mówił, że Rostowski odpowiada za "ogromny chaos" panujący w finansach publicznych. Jak tłumaczył, chaos jest efektem tego, że rząd i minister finansów nie podjęli się reformy finansów. Według Tomczaka do tego dochodzi "skok na nasze emerytury, dokonywany przez rząd, a dotyczący odebrania środków finansowych OFE".

"Minister Rostowski, rząd Donalda Tuska nie podjął się reformy finansów publicznych. Niewątpliwie brak tej reformy jest jedną z głównych przyczyn tej sytuacji finansów państwa" - powiedział Tomczak. Dodał, że odpowiedzialność za to ponosi rząd i minister Rostowski.



Reklama

Z kolei poseł SLD Marek Wikiński mówił na konferencji prasowej zorganizowanej na jednej ze stacji benzynowych w Warszawie, że obecnie rząd nie ma wpływu na to, co dzieje się w Libii, ale ma wpływ na to, jaką akcyzę pobiera od każdego litra benzyny i oleju napędowego.

"Dlatego nie możemy bezczynnie dalej patrzeć, jak rząd nie robi nic, aby ulżyć w tej trudnej sytuacji polskim rodzinom. Zdecydowaliśmy się przedstawić na forum Sejmu wniosek o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego" - powiedział polityk Sojuszu.

Według Wikińskiego za urzędowania Rostowskiego Polska zadłuża się w "sprinterskim tempie". Jak powiedział, o prawie 300 mld zł zwiększył się dług publiczny, a ubiegłoroczny deficyt sektora finansów publicznych przekracza 112 mld zł. "To wszystko wskazuje na to, że finanse państwa są w niekompetentnych rękach" - ocenił poseł SLD.

Podkreślił, że Sojusz chce, aby w Sejmie odbyła się debata na temat tego, w jaki sposób można bardziej sprawiedliwie rozkładać ciężary kryzysu w Polsce. Dodał, że SLD zdecydował się złożyć wniosek o odwołanie ministra, ponieważ marszałek Sejmu nie może go zamrozić, tak jak zapewne - w ocenie posła SLD - zrobiłby to z wnioskiem o debatę sejmową.

"Dzisiaj powinniśmy mieć prawo do godnego życia i dlatego postulujemy, żeby rozpocząć rzetelną, uczciwą rozmowę, a to, że koalicja ma większość, to mamy tego świadomość. Liczymy na to, że PSL się nawróci i być może przestanie myśleć na zasadach utrzymania stołków ministerialnych, a zacznie myśleć o Polakach" - powiedział Wikiński.

Jego zdaniem, każdy uczciwy poseł powinien podnieść rękę za odwołaniem ministra finansów, bo - jak ocenił - każdy taki głos będzie "głosem dla Polski".



Poseł Sojuszu Sławomir Kopyciński podkreślił, że blisko 50 proc. ceny jednego litra benzyny to obciążenia podatkowe, które - jak mówił - zafundował Polakom właśnie Jacek Rostowski.

"W naszym przekonaniu nie jest on ministrem finansów, ale przede wszystkim szefem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej, co udowodnił przy wyborach prezydenckich i do europarlamentu. Pamiętajmy, że decyzje o zwiększeniu deficytu budżetowego i o podwyżce podatku VAT podejmował po zakończeniu tych wyborów" - powiedział poseł SLD.

Dodał, że Rostowski jest także odpowiedzialny za fatalną sytuację długu publicznego, który - według niego - przekracza niebezpieczną granicę 800 mld zł.

Rzecznik SLD Tomasz Kalita przekonywał z kolei, że przyszedł najwyższy czas, aby rząd się w końcu "obudził" i dostrzegł, że coraz trudniej żyje się Polakom.

"Żyjemy w kraju po pięć złotych, jak śmieją się internauci: mamy paliwo za ponad 5 zł, cenę chleba, która dochodzi do 5 zł i mamy cenę cukru, która dochodzi do ponad 6 zł. Chcemy żeby ten rząd otrząsnął się i oczekujemy poważnej debaty w Sejmie na temat przeciwdziałania skutkom cen paliw i podwyżek cen żywności" - dodał Kalita.

Do odwołania ministra potrzebna jest większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów.