Szanowna pani marszałek, szanowne panie posłanki i panowie posłowie, na sali plenarnej nie będziemy tu pierwszy raz debatować o przyczynach skutkach katastrofy smoleńskiej. Ta debata powinna być poprzedzona kilkoma słowami. Po pierwsze powinno paść: przepraszam - mówił w Sejmie premier Donald Tusk.

Reklama

Blisko dwa tysiące ludzi brało udział w operacji identyfikacji i pochowania ciał ofiar katastrofy. Ludzie ci poświęcili wszystko, by rodziny ofiar cierpiały najmniej, jak to możliwe. Mówię przepraszam, bo zdaję sobie sprawę, że przy pracy mogły zdarzyć się błędy i pomyłki. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć kiedy i gdzie mogło do nich dojść - dodał. Identyfikacja przez rozpoznanie niosła pewne ryzyko, a skala zjawiska niosła ze sobą ryzyko pomyłek urzędniczych - zauważył premier.

Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za działanie służb w Smoleńsku i Moskwie. Tej odpowiedzialności nikt ze mnie nie zdejmie. Nakazuje mi ona przeprosić wszelkie rodziny za udrękę i cierpienie wywołanie nie tylko katastrofą, ale i za błędy. To słowo płynie głęboko z serca - stwierdził.

Tylko ci, którzy byli w Smoleńsku i Moskwie wiedzą, jak wielkie tragedie i ekstremalne przeżycia spotkały nie tylko rodziny, ale także tych, którzy pomagali. Kieruję słowa uznania dla wszystkich, którzy pojechali do Rosji, by nieść pomoc, nawet, jeśli nie należało to do ich obowiązków - mówił. Wszyscy, którzy nieśli pomoc rodzinom wykonywali swe obowiązki najlepiej, jak mogli. Marszałek Kopacz i minister Arabski, najbardziej dziś atakowani, pojawili się w Moskwie nie dlatego, że wymagały tego ich obowiązki, ale dlatego, bo chcieli. Najbardziej krytykują ich dziś ci, którzy nie pomagali rodzinom - stwierdził.

Polityka brutalnie wdarła się w tę tragedię. Dziś słyszymy słowa PiS, których celem nie jest dochodzenie do prawdy i pomoc rodzinom, ale utwierdzenie politycznych tez. Jest rzeczą dwuznaczną i groźną z punktu widzenia państwa i polskiego społeczeństwa, założenie pewnych tez - o zamachu, zabójstwie, spisku - grzmiał premier. Już w pierwszych godzinach po katastrofie urzędnicy państwowi ruszyli do ciężkiej i niewdzięcznej pracy, a niektórzy politycy ukształtowali tezy o zamachu i dobierają do niej argumenty. Pewne pomyłki służą do podnoszenia temperatury nienawiści, która nastała w Polsce po katastrofie - dodał.

Być może jest tak, że część polityków prawicy stawia takie tezy, bo nie chcą zadać pytania o prawdziwe przyczyny. Ja zacisnąłem zęby podczas ataków na mnie. Nigdy nie usłyszeliście pytań, kto zapraszał ludzi i organizował wizytę. Nikt nie zadawał pytań o to, skąd taki pośpiech na rzecz sprowadzenia zwłok. Ja tych pytań nie będę powtarzał. Powinniśmy w milczeniu szanować cierpienie ludzi, dochodzić do prawdy i nie robić z tego nagonki, szczucia i brutalnej polityki - mówił.

Ja tej pokusie politycznej nie ulegnę - zapewniał. Ale mam poczucie, że wy, którzy tworzycie tezy, które mają obalić rząd, byście sobie zadali pytania i odpowiedzieli na nie, bo to mógł być prawdziwy finał wojny polsko-polskiej wokół katastrofy. To w rękach prezesa PiS jest możliwość zakończenia wojny - dodał.