Szef klubu PO Rafał Grupiński, odpowiadając na pytania dziennikarzy, mówił w piątek wieczorem w Sejmie, że jego klub nie rozkruszał się, dlatego nie można mówić, że po głosowaniu nad wotum zaufania jest scementowany. We wszystkich ważnych sprawach występujemy wspólnie, jak jedna drużyna, od początku tej kadencji w zasadzie poza tym jednym światopoglądowym głosowaniem nie mieliśmy z tym żadnych problemów - oświadczył.
Grupiński wyraził też opinię, że w obecnej sytuacji stawianie wniosków o konstruktywne wotum nieufności będzie ocierało się o śmieszność. Odnosząc się do merytorycznych zapowiedzi premiera Donalda Tuska z jego wystąpienia, zapewniał, że środki m.in. na inwestycje, o których mówił szef rządu, na pewno się znajdą. Każdy, kto zna ministra Rostowskiego, wie, że niezwykle dba o środki publiczne, że bardzo dobrze liczy, że często musimy sporo naszych apetytów ograniczać, ponieważ minister Rostowski jest restrykcyjny w tych sprawach - podkreślił. Jak dodał, jeśli premier przedstawia dziś wyliczenia dotyczące przyszłych inwestycji, czy wydatków, to znaczy, że są one realistyczne i dobrze przemyślane.
Wiceszef PO Grzegorz Schetyna mówił natomiast dziennikarzom, że głosowanie nad wotum zaufania dla rządu to wielkie zobowiązanie i wyzwanie. Jak wyjaśniał, nie jest to koniec, a tak naprawdę początek, bo parę bardzo ważnych słów zostało powiedzianych.
To jest też dobre dla polskiej demokracji. Jeśli ktoś chce robić politykę w parlamencie, musi wiedzieć, że trzeba liczyć na matematykę sejmową, na większość parlamentarną i wtedy można zgłaszać kandydatów na premiera. Dzisiejsze głosowanie zamyka tę kwestię - ocenił Schetyna. Jak dodał, zwycięzców się nie sądzi, a przewaga w głosowaniu była wyraźna.