Pani Krystyna Pawłowicz jest bezdzietna. Ciekawe, czy badała swoje geny? (…) Każda osoba, która czuje się kobietą i wygląda jak kobieta, jeśli nie zrobiła odpowiednich badań, a nie może zajść w ciążę, nie może wiedzieć na 100 proc., czy nie urodziła się mężczyzną. Taka prawda – mówi Anna Grodzka, kandydatka RP na wicemarszałka Sejmu w „Super Expressie”.
Sugeruje przy tym otwarcie, że niewykluczone, że Pawłowicz może mieć męskie geny, a dokładnie męski kariotyp genów, jak przekonywała także w weekendowym wywiadzie dla Onetu.
No bo przecież często zdarza się, że kobieta dowiaduje się o tym, że urodziła się chłopcem dopiero wtedy, kiedy przychodzi badania lekarskie z powodu niepłodności. Zjawisko takie nazywa się zespołem niewrażliwości na androgeny lub zespołem feminizujących jąder – mówi.
Zdaniem prof. Magdaleny Środy, etyka z Uniwersytetu Warszawskiego kandydatka RP na wicemarszałka strzeliła sobie w stopę tymi wypowiedziami. – Puściły jej nerwy. W obliczu tego pogaństwa z PiS każdemu puścić mogą. Mnie też puszczają.
Słowa Grodzkiej to odpowiedź na wcześniejsze ataki Pawłowicz. Posłanka PiS podczas swojego spotkania w Mińsku Mazowieckim, powiedziała o Grodzkiej: Jak ja widzę faceta koło siebie, to jak ja mam mówić »proszę pani«?. I kontynuowała: W jednej z audycji byliśmy w radiu, byliśmy razem i on mi udowadniał, że (...) kobietą się czuje (...), naprawdę twarz boksera (...). To nie jest tak, że jak ktoś się nażre hormonów i sobie operacji trochę zrobi, to się stanie kobietą, kod genetyczny decyduje.