Członkowie fundacji krytykują podstawę programową dla przedszkola, którą do konsultacji przedstawiło Ministerstwo Edukacji Narodowej. Środowisko związane z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi przekazało do resortu długą listę uwag dotyczących projektu.
To spore zaskoczenie, bo tuż po wyborach wydawało się, że to właśnie Elbanowscy będą głównymi rozgrywającymi w oświatowej polityce rządu Prawa i Sprawiedliwości. PiS szedł do wyborów, odpowiadając na główne postulaty ruchu Ratuj Maluchy – wycofania obowiązku szkolnego dla sześciolatków i likwidacji gimnazjów. Spotkanie z jego przedstawicielami było pierwszym, jakie oficjalnie odbyła nowa minister edukacji Anna Zalewska. Szefowa resortu zapowiedziała, że z uwagą przyjrzy się podstawie programowej przygotowanej przez członków Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. Pod koniec lutego MEN pokazało projekt nowej podstawy do przedszkola i klas 1–3. Okazało się, że co prawda do przedszkoli wróci nauka czytania i pisania, ale na tym uwzględnienie postulatów ruchu Ratuj Maluchy się kończy.

- Podstawa powiela błędy obecnie obowiązującego dokumentu, utrwala sytuację, w której przedszkole staje się szkółką papierową. Trudno uznać to za krok w kierunku dobrej zmiany w edukacji przedszkolnej – ostro oceniają działacze fundacji. Organizacja opublikowała pokaźny pakiet uwag do nowej podstawy. Merytorycznie dokument oceniała m.in. Dorota Dziamska, autorka propozycji, które wcześniej przedstawiono MEN.

Reklama
Członkowie fundacji wyliczają kolejne niedociągnięcia projektu: mechaniczne powielanie zapisów z podstawy dla klas 1–3, chaos, nieuwzględnianie potrzeb dzieci i ich indywidualnego rozwoju. - Bardzo nieprofesjonalne zapisy dotyczące przygotowania do nauki czytania i pisania każą podejrzewać, że autorzy podstawy nie znają się na edukacji sześcioletniego dziecka – puentują uwagi do podstawy eksperci fundacji. I piszą, że "to nie zasługuje na miano dobrej zmiany. To jedynie kolejne psucie systemu przedszkolnego".
Ocena inicjatorów ruchu Ratuj Maluchy to nie pierwsza tak ostra krytyka zaprezentowanych przez MEN dokumentów. Wcześniej podobne uwagi przedstawiała m.in. fundacja Przestrzeń dla Edukacji. Jej eksperci zwracali uwagę np. na to, że sześciolatek zgodnie z dokumentem staje się tak naprawdę uczniem, tyle że w przedszkolu – nie ma jasnego podziału na to, za co odpowiada przedszkole, a za co szkoła. W dodatku podstawa jest wewnętrznie sprzeczna – w jednym miejscu dokument mówi o tym, że dziecko po przedszkolu powinno już pisać i czytać, zaś w drugimm– że kreślić znaki literopodobne.
Środowiska oświatowe mają do MEN pretensje o to, że prace nad projektem podstawy prowadzone były bez szerokich konsultacji. I to pomimo tego, że głośno je zapowiadano. Minister Anna Zalewska twierdziła wręcz, że ogłosi konkurs na podstawę. – Nikt z fundacji nie brał udziału w pracach nad przedstawionymi przez MEN projektami. Przekazaliśmy przygotowane przez naszych ekspertów propozycje do resortu, licząc, że zostaną wzięte pod uwagę – mówi Małgorzata Lusar z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. – Ogłoszony przez MEN projekt podstawy trochę nas zaskoczył. Nie wiadomo nawet, kto nad nim pracował, bo resort nie upublicznił danych autorów – dodaje.
Na naszą prośbę o udostępnienie nazwisk autorów projektu ministerstwo nie odpowiedziało. Z informacji, które wcześniej urzędnicy przesłali do fundacji Przestrzeń dla Edukacji, wynika, że dokument powstał wewnątrz resortu. "Został przygotowany przez pracowników Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach obowiązków służbowych" – napisali. Zespołowi przewodniczyła dyrektor departamentu podręczników, programów i innowacji Alina Sarnecka.
To nie pierwszy raz, kiedy środowisko Karoliny i Tomasza Elbanowskich występuje przeciwko MEN. Po tym jak Sejm przyjął ustawę obniżającą wiek szkolny, inicjatorzy ruchu Ratuj Maluchy krytykowali to, że wraz z regulacją nie została wprowadzona rejonizacja zerówek. Nie ma przez to gwarancji, że dziecko, które pójdzie do zerówki, będzie się kształcić w tej samej szkole, w której później pójdzie do pierwszej klasy.