Paweł Adamowicz poinformował w niedzielę poprzez media społecznościowe o swojej decyzji ponownego ubiegania się o fotel prezydenta Gdańska. Zrobił to w formie listu do gdańszczanek i gdańszczan. W poniedziałek potwierdził tę decyzję.Jak donosiły media - oprócz niego w wyborach chcą wystartować - szefowa gdańskiej PO i wiceprzewodnicząca pomorskich struktur partii, posłanka Agnieszka Pomaska oraz europoseł Jarosław Wałęsa. Decyzję o tym, kto będzie kandydatem PO na prezydenta Gdańska podejmie zarząd krajowy partii.
W środę w Gdańsku z Adamowiczem spotkał się m.in. przewodniczący pomorskiej PO, poseł Sławomir Neumann. Po spotkaniu Adamowicz oświadczył na briefingu prasowym, że nie zrezygnuje z kandydowania na urząd prezydenta miasta.
Małgorzata Wassermann komentując w środę w TVP Info decyzję Adamowicza, przypomniała jego zeznania przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Jak mówiła, Adamowicz zapewniał, że "nie wiedział nic o firmie Amber Gold, OLT Express, ani o samym Marcinie P. i tym, że prosił go o pieniądze".
To absolutnie nie zasługują na wiarę - zaznaczyła posłanka. Jak dodała, w te tłumaczenia, nie uwierzyłoby "nawet dziecko". "Jest po prostu nie możliwe, aby prezydent miasta, który sprawuje swoją funkcję przez tyle lat, nie miał oglądu tego, jaka firma powstaje na jego terenie" - powiedziała. Marcin P. twierdzi, że prezydent Adamowicz osobiście zabiegał u niego o pieniądze na film o Andrzeju Wajdzie, były to 4 mln zł. Nie widzę podstaw do tego, aby w tym zakresie kwestionować zeznania Marcina P. - podkreśliła Wassermann.
Jej zdaniem, teraz Adamowicz "będzie się starał postawić siebie w kategorii ofiary, bo kłopoty ma z wielu stron". Jak dodała, komisja ds. Amber Gold ma poświęcić Adamowiczowi część swego raportu. Zaznaczyła, że na prezydencie Gdańska ciąży też odpowiedzialność polityczna. Jako prezydent jest zarówno politykiem, jak i członkiem Platformy Obywatelskiej. Myślę, że Adamowicz będzie starał się wymusić na Grzegorzu Schetynie swoją decyzję, grożąc tutaj rozłamem - uważa Wassermann.
Jak zaznaczyła, "prace komisji ujawniły, że w Gdańsku funkcjonuje coś, co można by nazwać układem" i są ludzie, którzy "będą zainteresowani tym, aby ten układ został utrzymany". I to jest największe zagrożenie dla Platformy Obywatelskiej, które wypływa z faktu, że prezydent Adamowicz mógłby wypowiedzieć Platformie i Grzegorzowie Schetynie wojnę i doprowadzić do tego, że powstanie dwóch kandydatów - uważa posłanka PiS.
Myślę, że (Adamowicz) jest to jest jedna z najbardziej istotnych osób w tym tzw. układzie gdańskim - oceniła Wassermann. Wyraziła też nadzieję, że Gdańsk jest gotowy na to, by ten układ odrzucić. Jestem pewna, że wygra kandydat, który zaproponuje zmiany i będzie to kandydat Prawa i Sprawiedliwości - dodała.
Pod koniec września ub.r. przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się proces Adamowicza, oskarżonego o podanie nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012. Według prokuratury, nie umieścił w oświadczeniach dwóch z siedmiu posiadanych mieszkań, a także nie zgadzają się dane dotyczące zgromadzonych oszczędności, wszystkie były zaniżone - najmniej o kwotę ponad 51 tys. zł, a najwięcej o ok. 320 tys. zł. Adamowicz przyznał przed sądem, że nie umieszczał w oświadczeniach wszystkich informacji o swoim majątku. Po postawieniu w 2015 r. zarzutów przez prokuraturę Adamowicz zawiesił członkostwo w PO.
53-letni Adamowicz rządzi Gdańskiem od 1998 r. Państwowa Komisja Wyborcza informowała pod koniec stycznia, że tegoroczne wybory samorządowe mogą odbyć się w jedną z trzech niedziel: 21 października, 28 października lub 4 listopada.