Lewandowski zastrzegł jednocześnie, że sytuacja w Polsce budzi coraz większe zaniepokojenie świata demokratycznego. Obrona dobrego imienia Polski nie polega na ukrywaniu prawdy o nadużyciach PiS - podkreślił.
W dniu wczorajszym (w środę - PAP) podjęto próbę wprowadzenia do agendy Parlamentu Europejskiego kwestii zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. Zgodnie ze stanowiskiem delegacji PO-PSL, najsilniejsza frakcja w parlamencie, grupa EPL, była temu przeciwna - oświadczył Lewandowski w opublikowanym w czwartek komunikacie.
Przekonujemy do tego stanowiska inne frakcje, w tym liberałów i socjalistów, zabiegające o debatę o prawach kobiet i prawie aborcyjnym w Polsce. Powinny to być kwestie pozostające w kompetencji państw członkowskich - dodał.
Zdaniem europosła PO "silny, krajowy front protestu przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego stwarza nadzieję na obronę racjonalnego kompromisu z roku 1993". Wtedy i tylko wtedy unikniemy rozpatrywania tej sprawy na forum Parlamentu Europejskiego - ocenił.
Ostrzegamy, że nasilający się proces niszczenia demokracji i praworządności w Polsce - obejmujący służbę cywilną, publiczne media, inwigilację internetu, ręczne sterowanie prokuraturą, służbami specjalnymi i spółkami Skarbu Państwa - budzi coraz większe zaniepokojenie demokratycznego świata. Powoduje izolację Polski i prowokuje reakcje niekorzystne dla wizerunku naszego kraju. Przez to wszyscy płacimy coraz wyższą cenę za nadużycia władzy przez PiS. Polacy sobie na to nie zasłużyli! Obrona dobrego imienia Polski nie polega na ukrywaniu prawdy o nadużyciach PiS - podkreślił Lewandowski, który przewodniczy delegacji europosłów PO i PSL, należących do frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
O przeprowadzenie debaty i przyjęcie kolejnej rezolucji na temat Polski, w tym przede wszystkim o sytuacji mediów oraz inicjatywie dotyczącej zaostrzenia przepisów o aborcji, wnioskowali w środę socjaliści w PE.
Sprzeciw zgłosił europoseł PiS Ryszard Legutko. Po pierwsze, prawodawstwo tego rodzaju podpada pod prerogatywy państw narodowych, a nie instytucji europejskich; po drugie, polski rząd nie ma w swojej agendzie zmiany prawa dotyczącego przerywania ciąży. To było wielokrotnie powtarzane, nie wiem, dlaczego nie dotarło do pomysłodawców tej rezolucji. Po trzecie, prawdą jest, że toczy się w Polsce dyskusja na ten temat, w którą zaangażowane jest społeczeństwo obywatelskie z różnych stron tego sporu - powiedział w środę Legutko.
Taka rezolucja byłaby w istocie nawoływaniem do zamknięcia ust społeczeństwu obywatelskiemu i byłaby nie do przyjęcia. Byłaby traktowana jako akt arogancji, kompletnie bez podstawy. Debatować chyba jeszcze można? - dodał.
Także EPL wypowiedziała się przeciw debacie, a liberałowie zaproponowali, by z ewentualną dyskusją o Polsce wstrzymać się do maja bądź czerwca. O rezygnację z debaty o Polsce apelował też w środę w liście do liberalnej frakcji ALDE szef Nowoczesnej Ryszard Petru. Socjaliści wycofali swój wniosek, zapowiadając, że ponowią go na konferencji przewodniczących PE (spotkaniu liderów grup politycznych) przed kolejną sesją plenarną europarlamentu.
Debata PE na temat sytuacji w Polsce i sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego odbyła się 19 stycznia w Strasburgu z udziałem premier Beaty Szydło. Z kolei 13 kwietnia PE przyjął rezolucję wzywającą Polskę do publikowania orzeczeń TK oraz realizacji zaleceń Komisji Weneckiej w sprawie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.