Szczygło ostro skrytykował zachowanie publiczności wspierającej Tuska, która w czasie debaty starała się wspomagać lidera PO - buczała, gdy mówił premier, a pojedyncze osoby zaczepiały Jarosława Kaczyńskiego. Szef MON grzmiał, że "ponoć poważny kandydat na premiera" przyprowadził ludzi, których zachowanie przypominało "zachowanie <kiboli> na stadionach piłkarskich".

Reklama

Co na to Tusk? "Moje argumenty były bardziej przekonujące i część sympatyzująca ze mną miała powody do radości" - odpowiadał szef PO, który brał udział w konwencji partii we Wrocławiu. Podkreślił, że jego sztabowcy proponowali, by w czasie debaty w studiu w ogóle nie było publiczności. "To sztabowcy PiS mocno naciskali na to, żeby publiczność była i żywo reagowała. Miała być publiczność - była. Miała żywo reagować - reagowała" - stwierdził Tusk.

Te argumenty nie przekonują jednak także Jacka Kurskiego z PiS, który zachowanie publiczności szefa PO określił jako chamskie. Wyznał też, że doskonale rozumie, jak się czuł premier, bo sam miesiąc temu znalazł się w podobnej sytuacji, "kiedy również mówił prawdę o dokonaniach rządu Jarosława Kaczyńskiego, rządu PiS, i był zagłuszany i obrażany przez podobnych osiłków jak ci, którzy wczoraj stali za Donaldem Tuskiem".