Wszystko zaczęło się, gdy Antoni Macierewicz stwierdził, że Piotr Niemczyk, były wicedyrektor wywiadu UOP i wiceminister gospodarki, przyczynił się do
aferalnego oddania firmy przez rząd Jerzego Buzka - pisze wprost.pl. Zdziwiłem się, bo nie miałem z tą sprawą nic wspólnego. Zostałem wiceministrem gospodarki, już po prywatyzacji TP SA - wyjaśnia Niemczyk. Zdecydował więc oddać sprawę do sądu.
Z merytorycznego punktu widzenia sprawa była niezwykle prosta, ale problemy zaczęły się, gdy próbowaliśmy postawić posła Macierewicza przed sądem - mówi wprost.pl Michał Wysocki, adwokat Niemczyka. Najpierw polityk próbował się zasłonić immunitetem, potem robił co mógł, by odroczyć kolejne rozprawy - twierdził, że nie może si pojawić ze względu na ważne sprawy państwowe, czy też przedstawiał zwolnienia lekarskie - pisze wprost.p. Gdy wreszcie pojawił się na sali sądowej, nie był w stanie przedstawić żadnego dowodu na potwierdzenie swych tez.
Wreszcie, 17 kwietnia, sąd wydał prawomocny wyrok - uznał Antoniego Macierewicza za winnego i nakazał przeprosiny w "Rzeczpospolitej". Sprawa Niemczyka pokazała, jak wielkiej determinacji potrzeba, by przymusić posła Macierewicza do przeprosin za rozpowszechniane przez niego oczywiste kłamstwo - komentuje całą sprawę mecenas Wysocki.