PiS chce, by Zbigniew Ćwiąkalski wytłumaczył się ze swojej pracy jako adwokat, bo reprezentował m.in. Ryszarda Krauzego i zanim został ministrem, przekonywał, że biznesmena nie trzeba zatrzymywać.

Reklama

"W celu przejrzystości życia publicznego, w trosce o dobro wymiaru sprawiedliwości, zwracamy się z apelem do ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego, aby ujawnił, w jakich sprawach występował jako adwokat, w jakich sprawach występował jako pełnomocnik" - apeluje posłanka PiS Beata Kempa. Ćwiąkalski już zapewnił, że pojawi się jutro na sejmowej komisji sprawiedliwości i wyjaśni wątpliwosci.

"Uchylenie nakazu zatrzymania Ryszarda Krauzego przez stołeczną prokuraturę nie jest żadnym zielonym światłem ani hasłem dla oligarchów: <Nic wam nie grozi>" - przekonuje Ćwiąkalski. Dodaje, że to nie Krauze będzie wyznaczał termin swego przesłuchania i powinien się stawić w prokuraturze jak najszybciej.

Suchej nitki na Ćwiąkalskim i prokuraturze nie zostawia Zbigniew Ziobro, były szef resortu sprawiedliwości. Twierdzi, że prokuratorzy cofnęli nakaz zatrzymania Krauzego, bo chcieli przypodobać się Ćwiąkalskiemu.

"To chęć znalezienia akceptacji u nowego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, a zwłaszcza nowego szefa, który angażował się czynnie w sprawę Ryszarda Krauzego" - grzmi Ziobro.

"Przez całe lata prokuratura warszawska była tą, która w sprawach politycznych służyła niczym maszynka do umarzania postępowań" - dodaje Ziobro.

Prokurator krajowy Marek Staszak odpowiada, że rozmawiał z prokuratorami od sprawy Krauzego i nie mówili oni, by ktokolwiek w nią ingerował. Jednak Staszak i tak skontroluje działania śledczych.