Wiadomo, że kobiety podróżowały w chronionym przez wojsko i policję konwoju z obserwatorami wyborów prezydenckich, a do zdarzenia doszło w prowincji Chost niedaleko granicy z Pakistanem.

Do ich samochodu podszedł uzbrojony policjant. Krzycząc "Bóg jest wielki", otworzył ogień. Następnie poddał się funkcjonariuszom sił bezpieczeństwa.

Korespondentka ma dwie rany postrzałowe, ale zdaniem lekarzy jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.