Przez kilka godzin autostrada A4 w okolicach Żórawiny była zablokowana. Woda wdarła się na jezdnę. Od rana na Dolnym Śląsku intensywnie pada deszcz. Stany alarmowe na Nysie przekroczone są o ponad dwa metry. Również Odra niebezpiecznie przybiera.

"Organizujemy ewakuację mieszkańców z zagrożonych terenów" - mówi wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec. Do akcji mają być użyte między innymi helikoptery i łodzie. Wojewoda poprosił też wojsko o pomoc, które ciężkim sprzętem musi ściągnąć z wzburzonego nurtu rzek pozrywane mosty. Zniszczone przeprawy zamieniły się w tamy i utrudniają spływanie wody.

Reklama

Przez Kłodzko na Nysie przechodzi fala kulminacyjna. Wieczorem sztab kryzysowy wprowadził zakaz poruszania się po mieście samochodem. Zresztą powódź zalała już większe drogi dojazdowe do Kłodzka.

Fatalna sytuacja panuje również w okolicy. Mieszkańcy Żelazna i Krosnowic są odcięci od świata. Woda zalała wszystkie drogi prowadzące do tych miejscowości.

W powiecie kłodzkim woda przekracza stany alarmowe już o ponad dwa metry. Nie lepiej jest jednak na całym Dolnym Śląsku. Meteorolodzy ostrzegają, że przez południe Polski przejdą dziś gwałtowne ulewy. Na jeden metr kwadratowy spadnie przynajmniej 35 litrów wody.

Przybiera nie tylko Nysa Kłodzka. Również w Odrze jest coraz więcej wody. Jedną z ulic Wrocławia oraz gospodarstwo położone na obrzeżu miasta trzeba było kontrolowanie zalać po spuszczeniu wody ze zbiornika retencyjnego w Mietkowie.

Nie wiadomo jednak, jak rozwinie się sytuacja, jeśli poziom rzeki jeszcze się podniesie. A jest to możliwe. W stolicy Dolnego Śląska wciąż pada.

Na szczęście mieszkańcy niektórych miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej mogą na razie odetchnąć z ulgą. Fala powodziowa przeszła przez Lądek Zdrój, Polanicę Zdrój i Stroń Śląski. Tam woda nieznacznie opada.