Europoseł Solidarnej Polski tak bardzo chciał udowodnić całemu światu, że nic nie leży mu na sercu bardziej, niż przyszłość naszych braci ze Wschodu, że zrobił sobie foto-sesję z placu boju. I opublikował ją na Twitterze.
Z entuzjazmem podkreślał, że bracia Ukraińcy serdecznie go witali, na dowód wrzucał zdjęcia z "chłopakami z Majdanu" i "słitfocie" na tle spalonych opon. Nie obyło się też bez fotki z Witalijem Kliczką, który - chyba nie do końca świadomie - wystąpił tu w roli białego misia.
Odgrywanie roli wielkodusznego przyjaciela-Polaka, który niesie pomoc z Brukseli najwyraźniej odebrało mu resztki wrażliwości. Kurski skrzętnie relacjonował swoją Ukraińską wyprawę i ochoczo uśmiechał się do zdjęć na tle barykady, zapominając że w Kijowie jeszcze nie wyschła krew na betonie.
Jego zapał szybko ostudziły jednak pierwsze komentarze. Jednoznacznie negatywne. Kurskiemu zarzucano, że uprawia hieno-cmentarny lans na Majdanie, a do stolicy Ukrainy pojechał dopiero wtedy, gdy zrobiło się bezpiecznie.
Zobacz, jak internauci szydzą z Kurskiego>>>>
Polityk się zreflektował i zaczął tłumaczyć, że przecież nie on jeden fotografuje się na Majdanie, że kolegów było więcej... Na Twittera wrzucił nawet fotografie Pawła Kowala i Grzegorza Schetyny z Kijowa - z dopiskiem: Kurski hejt, inni ok?
Panie pośle, proszę nie robić z siebie niewinnej ofiary. Ten "hejt" - jak go pan nazywa - był zupełnie uzasadniony.