"Premier, wysyłając sygnał do zaprzyjaźnionych mediów, że jestem osobą, która nie zasługuje na szacunek, również dopuszcza się agresji" - napisała Ewa Stankiewicz, która nagrała atak Stefana Niesiołowskiego na nią przed Sejmem. Poseł PO najpierw zabronił się nagrywać, następnie zagrozi, że zniszczy jej kamerę, a potem próbował odepchnąć jej kamerę. - Won stąd! - krzyczał.

Reklama

Zobacz także: Niesiołowski zaatakował dziennikarkę. WIDEO >>>

"Ta agresja dotyka bardzo wielu ludzi w Polsce. Markowi Rosiakowi odebrała życie. Nie godzę się na takie standardy" - pisze Stankiewicz w komentarzu w serwisie internetowym "Rzeczpospolitej".

"Patrzenie na ręce władzy jest obowiązkiem dziennikarza, jego dociekliwość - zaletą. To gwarant demokracji. Najwyraźniej dla polityków rządzącej partii to prowokacja, którą należy tępić, nawet fizycznie. Uważam postawę Premiera za znacznie groźniejszą niż niekontrolowany atak posła Niesiołowskiego, który wiedział, że pozostanie bezkarny i jak widać nie pomylił się" - komentuje publicystka między innymi "Rzeczpospolitej" i "Gazety Polskiej Codziennie".

Na profilu "Gazety Polskiej Codziennie" na Facebooku zamieszono jeszcze ostrzejsze oświadczenie Ewy Stankiewicz. Ponieważ odnosi się ono do konkretnych słów Donalda Tuska, dziennikarka przytacza słowa szefa rządu:

"Premier Tusk: ...wtedy, kiedy zwracałem się do pana marszałka Niesiołowskiego z takim apelem, aby przeprosił napastującą go wówczas dziennikarkę za słowa, to mówiłem to – i dzisiaj to też powtórzę, bo takie postępowanie, to znaczy zdolność wybaczania" - cytuje Ewa Stankiewicz. I dodaje:

"W związku z określeniem pana Premiera wyrażającym przekonanie, że napastowałam posła Niesiołowskiego, pragnę przeprosić, że pełniąc swoje obowiązki służbowe ośmieliłam się podejść do posła Niesiołowskiego i tak go zdenerwowałam swoim nazwiskiem, że już po kilkudziesięciu sekundach musiał się rzucić na mnie, tak aż jego partyjni koledzy musieli go ode mnie odciągnąć. Naraziłam posła na zdenerwowanie i musiał mi wyrywać kamerę z rąk oraz obrzucać wyzwiskami. Proszę o wybaczenie. Cieszę się że Pan Poseł nie uszkodził sobie ręki podczas rękoczynów, których dopuścił się na mnie" - ironizuje Ewa Stankiewicz.

Czytaj także: Tusk o Niesiołowskim: To nasz bohater >>>