Donald Tusk spędzi sylwestra razem z żoną i dziećmi na plaży w rodzinnym Sopocie. Jego plany wywołały niespodziewaną burzę, kiedy zapowiedział, że rozpali tam efektowne ognisko, by uroczyście powitać nowy rok. Premier nie zdawał sobie jednak sprawy, że wymaga to specjalnego pozwolenia. Dziennik.pl ustalił, że ani on, ani nikt z jego znajomych o taki dokument nie wystąpił. Szef rządu musiał wycofać się z pomysłu pod groźbą grzywny i mandatu od strażników miejskich.

Reklama

Pomysł rozpalenia ogniska natychmiast wykorzystali politycy PiS. Jan Dziedziczak, były rzecznik rządu PiS, żartował, że być może Tusk wykorzysta okazję i postara się w nowatorski sposób porozumieć z braćmi. Jarosław Kaczyński wraz z bratem Lechem spędzą bowiem noc sylwestrową na drugim brzegu zatoki, w oddalonej o 20 km ekskluzywnej rezydencji prezydenta na Helu. "Może zechce im wysyłać jakieś znaki dymne?" - zastanawiał się Dziedziczak w sobotniej rozmowie z TV Puls. Wczoraj już ważył słowa. Asekurował się, że Jarosław Kaczyński może zmienić plany i wcale nie pojechać na Hel. Ale ten scenariusz jest mało prawdopodobny, bo bracia Kaczyńscy nie mają na co dzień wielu okazji do spotkań i przynajmniej święta starają się spędzać wspólnie. Już w 2005 r., gdy Lech został prezydentem, nowy rok witali razem w innym ośrodku prezydenckim pod Warszawą.

Czy wybór tej samej okolicy na przywitanie nowego roku można traktować jako dobrą wróżbę na przyszłość? Posłanka PiS Elżbieta Jakubiak, była szefowa gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i minister sportu w rządzie jego brata, nie pozostawia złudzeń: "Nadmorskie okolice są po prostu prywatnie bliskie im obu". Za to nadzieję na przyszły rok dostrzega Jarosław Wałęsa, poseł PO: "Nieważne gdzie, ważne, by wszyscy się dobrze bawili, a szczególnie bracia Kaczyńscy. Może zabawa wpłynie na ich lepszy nastrój w najbliższych miesiącach" - rozważa dla DZIENNIKA.

Od dwóch lat Donald Tusk i Jarosław Kaczyński unikają się jak ognia, a każde ich spotkanie urasta do rangi wydarzenia politycznego. Gorące emocje budziła nawet możliwość zamieszkania obu polityków w sąsiadujących ze sobą rządowych willach w kompleksie przy ul. Parkowej w Warszawie. Choć po zaprzysiężeniu na szefa rządu Donald Tusk nawet oglądał te apartamenty, to z wprowadzeniem się czekał, aż jego poprzednik wróci do swojego domu na warszawskim Żoliborzu.

Reklama