Konstanty Miodowicz był gościem Moniki Olejnik w Radiu ZET. Publicystka pytała go o dramatyczne wydarzenia w poznańskiej prokuraturze wojskowej. W poniedziałek, w przerwie konferencji prasowej, prokurator pułkownik Mikołaj Przybył strzelił do siebie z prywatnej broni.
Czego by nie bronił prokurator Przybył, czynił to w sposób nie tyle dramatyczny, co tragikomiczny, świadczący nie tylko o wysokim poziomie frustracji, ale o nieumiejętności reagowania na trudne sytuacje - wypalił poseł Platformy Obywatelskiej.
To jednak nie wszystkie mocne słowa Miodowicza o pułkowniku Przybyle. Polityk niemal drwił z czynu prokuratora: Mamy do czynienia z jakąś groteskową dewaluacją prób samobójczych, w latach '20 strzelał do siebie generał Sosnkowski, ale protestował w ten sposób przeciwko ewentualności zmiany ustroju. Teraz strzela się do siebie, bo się obraziło na dziennikarzy.
Zdaniem Miodowicz, pułkownik Przybył powinien zachować chłodny umysł w sytuacji, w jakiej się znalazł.
To prawda, że pan prokurator Przybył znalazł się na przecięciu konfliktu pomiędzy prokuraturą a dziennikarzami, i pomiędzy prokuraturą cywilną a wojskową, ale tym bardziej powinien chłodno podchodzić do wyzwań i problemów, z którymi się spotyka - stwierdził w rozmowie z Moniką Olejnik.
Konstanty Miodowicz uważa, że prokuratura powinna być ujednolicona w ramach jednego systemu, a wojsko miałoby w nim swoją wyodrębnioną izbę.